Logo

Na nieprzewidziane wpadki i wypadki losowe

Prowadzona przez Organizację:
FUNDACJA TYMMMCZASY
Data zakończenia:
30.06.2024
WARSZAWA

Zbieramy na tzw. „czarną godzinę” – nigdy nie mamy pewności, że zwierzę przyjmowane do Fundacji nie ma ukrytych chorób lub nie rozchoruje się za chwilę. Na standardowe koszty jesteśmy przygotowani, ale to co potem zawsze napawa lękiem czy podołamy finansowo…

Większość zwierząt, które bierzemy pod swoje skrzydła, to takie, których stan zdrowia jest nam choć trochę znany. Niestety nawet te najbardziej zdrowe często robą nam „psikusy” i podupadają na zdrowiu tuż po przybyciu do fundacji.

Dodatkowo większość suczek zgarniętych z bezdomności okazuje się być w ciąży i wymaga pilnej sterylizacji aborcyjnej.

Duża część podopiecznych to również tacy, którzy wcześniej podlegali pod opiekę innych fundacji z rejonów tzw. „zagłębia bezdomności” lub osób prywatnych działających w tych rejonach (Podlasie, Lubelskie, Świętokrzyskie) i pochorowały się dopiero kiedy trafiły pod nasze skrzydła. Najczęściej dotyczy to kotów, u których stres powoduje spadek odporności i często wywołuje koci katar.

Nie raz wydaje się nam, że biorąc np. 6 słodkich szczeniaków, szybko znajdziemy im domy. Wiemy, że potrzebne będą podkłady, karma, czipy oraz fundusze na podstawową opiekę weterynaryjną (odrobaczenie, odpchlenie, szczepienia), a tyMMMczasem atakuje np. parwowiroza i potrzebujemy zakupić surowicę oraz opłacić szpitalik, w którym szczeniaki spędzają wiele dni pod kroplówkami.

SOFIA

Kotka przejęta od innej fundacji niby po miesięcznym pobycie w klinice weterynaryjnej, a przyjechał do nas wrak kota. Bardzo chuda, z wyłysieniami na szyi i grzbiecie, mętnymi oczami oraz odmrożeniami na uszach. Kotka pierwsze dni nie załatwiała się do kuwety. Z badań krwi wyszedł problem z wątrobą, a z badań usg – problem z nerkami. Jesteśmy w trakcie leczenia…

 

SZPULKA

Zabrana z kliniki weterynaryjnej na Podlasiu, gdzie samotnie spędziła miesiąc w małej klatce, okazała się mieć pęknięte podniebienie. Jadła bokiem i po każdym kęsie kichała/kasłała i opluwała się karmą. Byliśmy zmuszeni zrobić dwie operacje tego podniebienia, ponieważ po pierwszej podniebienie znowu rozszczepiło się. Powypadkowe oko zostało uratowane dzieki kilku konsultacjim okulistycznym i podawanym regularnie kroplom.

 

JONEK, JONKA i KLEKS

Trzy malutkie szczeniaczki przyjechały zupełnie zdrowe, jednak po pierwszym odrobaczeniu zaczęły się biegunki i wymioty. Mimo negatywnych testów na parwowirozę i kilkudniowej walki pod okiem weterynarzy – przeżył tylko KLEKS.

 

JAŚ

Zabrany z bardzo słabych warunków (miejsce w którym mieszkał zmuszało go do brodzenia w wodzie), po zabiegu kastracji sfinansowanym przez inną fundację trafił do siedziby tyMMMczasów i tu okazało się, że ma stare złamanie kości udowej. Od razu przeszedł operację zespojenia kości drutami, a trzy miesiące później operację wyjęcia drutów.

 

JACEK

Dorosły rezolutny kot – zabrany z innej fundacji z powodu braku miejsc – u nas krótko cieszył się dobrym zdrowiem. Najpierw zaczęła mu wypadać sierść wokół oczu, potem pojawiły się nadżerki na wargach i chłopak zaczął marnieć w oczach. Węzły chłonne jak piłeczki ping-pong’owe zmusiły nas do powtórzenia testów na HIV i FELV i okazało się, że jednak jest nosicielem FELV. Od dnia diagnozy do dnia śmierci – minęły może dwa tygodnie, ale prawie cały ten okres PLACEK był codziennym pacjentem u weterynarza.

DAKAR

Rudy dorosły, niekastrowany kotek zostawiony w mieszkaniu, z którego wyprowadzili się najemcy – po prośbie właścicielki mieszkania - trafił do nas. Szybka decyzja o testach i kastracji przyniosła nam informację, że chłopak na kociego HIV’a. Takie newsy wiążą się, nie tylko z kosztami, ale także z koniecznością szybkiego znalezienia mu tyMMMczasu jako jedynak.

Właśnie na podobne, nieprzewidziane koszty zbieramy tutaj.