Szymek udowodnił, że pokona każdą przeszkodę... Z naszą pomocą może zrobić kolejny wielki krok ku zdrowiu!
Szymek jest naszym Podopiecznym od 2017 roku. Po tragicznym wypadku, jakim było potrącenie przez samochód na przejściu dla pieszych, jego cały świat legł w gruzach… Jego świat i świat całej rodziny… „Policjant powiedział, że syn został potrącony przez samochód na przejściu dla pieszych, prawdopodobnie przebiegając na czerwonym świetle. Pobiegłam od razu na miejsce wypadku, zobaczyłam buty leżące na ulicy i gęstą krew – wiedziałam, że to krew z głowy…W tym momencie podszedł do mnie ksiądz i powiedział „Jest katolikiem? Dałem już mu ostatnie namaszczenie…” Wszystko stanęło w miejscu… Szymuś był już w karetce – cały czas reanimowany… lekarz nie pozwolił mi go zobaczyć i oznajmił, że nie wie czy go dowiozą do szpitala. Godzinę później lekarz, który go miał operować powiedział, że mamy się z mężem nastawić, że dziecko może nie przeżyć, a jeśli nawet to będzie w ciężkim stanie… Po 3 godzinach zobaczyłam syna – żyje!!!!!….widoku nie da się opisać… W nocy modliłam się, żeby nie zadzwonił telefon z tą najgorszą wiadomością…” – opowiadała mama Szymka.
Gdy poznaliśmy Szymka, walczył On dosłownie o przeżycie w każdej minucie, każdej sekundzie… O samodzielny oddech, każde bicie serca, odruch przełykania, prawidłowe krążenie. Najważniejsze badanie przepływów w mózgu potwierdziło, że nie nastąpiła śmierć mózgowa, że nadal jest nadzieja.„Szymek wciąż jest wśród nas, musimy go tylko wydostać z tej pustki, w której teraz się znajduje.” – mówiła pełna nadziei mama.
Wybudzony ze śpiączki farmakologicznej nadal jest w śpiączce – tej „swojej” mózgowej. „Lekarze podpowiedzieli żebyśmy sprawdzili, czy reaguje na jakiekolwiek bodźce: czytanie książki, zapachy ulubioną muzykę. Niewiele myśląc puściłam mu piosenki Popka, którego jest fanem. Przy piosence „Braci się nie traci” Szymek poruszył rękoma. Powiedziałam sobie, że zrobię wszystko, aby muzyk go odwiedził i dał mu jeszcze większą motywację do życia. Popek przeczytał maila ode mnie i po rozmowie telefonicznej błyskawicznie odwiedził Szymka w Gdańskim szpitalu na intensywnej terapii. Syn wzruszył się, poleciała mu łezka, a tętno znacznie wzrosło… To był dla nas cud.” – mówi Pani Beata.
Szymek do szpitala trafił w stanie agonalnym – lekarze oceniali, że ma tylko 1% szans na przeżycie. Gdy zgłosiła się do nas mama Szymka, jego rokowania wzrosły do 99%, a stan choć był nadal krytyczny, to nie zagrażał już życiu chłopca. Ze względy na problemy z oddychaniem, założono mu rurkę tracheotomijną.
Chłopiec jest naszym Rycerzem już od prawie roku. Rok walki, rok pomocy, rok wypełniony waszym wsparciem… Daliście mu szansę, nadzieję, wiarę. Dlatego wykonujemy kolejny krok w stronę zwycięstwa dla Szymka… Otwieramy kolejną zbiórkę, otwieramy kolejną bramę do spełnienia marzeń chłopca…
3 Stycznia 2018 roku, Szymek stał się pacjentem Kliniki „Budzik”. Zajęcia rehabilitacyjne, ustalona dieta, logopeda i wiele intensywnych ćwiczeń czekało na chłopca. Rozkład zajęć był bardzo napięty, ale było warto… Na początku lutego pojawił się pierwszy wielki krok w stronę zdrowia : „Szymek zaczął oddychać samodzielnie przez nos przy saturacji na 100 i leżąc na boku… Tak bardzo czekałam na ten moment!”. WMarcu przeniesiono Szymona na 1 piętro – personel stwierdził, że stan Szymka jest stabilny i nie wymaga bezpośredniego nadzoru. „Ciągłe ćwiczenia, rehabilitacja, nauka… Wszystko to sprawiało, że Szymek miał się coraz lepiej. Coraz większe kroki ku zdrowiu, coraz większe postępy…
W Lipcu zaczęły się już powoli poszukiwania rehabilitanta i neurologopedy, ponieważ Szymek przygotowywał się do wyjścia z Kliniki. 21 Lipca Szymon opuścił Klinikę. Objęło Go Domowe Hospicjum dla dzieci „Pomorskie”. Chłopiec po 9 miesiącach pobytu w szpitalu i Budziku w końcu wrócił do swojego pokoju we własnym domu. „2 Września dostaliśmy telefon od samego Profesora Talara, specjalisty od rehabilitacji medycznej i chirurgii. Dzwonił, by zaprosić nas do siebie! Byliśmy prze szczęśliwi. Kolejny milowy krok za nami! Tyle dni, tygodni, miesięcy walki… W końcu upragniony dom i do tego Pan Profesor Talar chcący nam pomóc…”.
5 Września Szymek odwiedził Profesora Talara. „Są dobre dni, kiedy wszystko idzie fajnie i do przodu. Są również te gorsze, podczas których nerwy i strach bierze górę… Jednak Szymek walczy każdego dnia i nie ma takiej możliwości, by się poddał.” Pod koniec Września wyciągnięto Szymkowi rurkę tracheotomijną.„Nadszedł ten okres… ten czas, gdzie nadzieja wzrosła o kolejne setki procent… Bo przecież matka nie wierzy na 100 procent, a na milion! Na milion procent wierzę w swojego Syna. Wiem, że Szymek wróci do zdrowia. Dlatego potrzebne są kolejne środki pieniężne, potrzebne są kolejne etapy leczenia Szymka… Potrzebujemy pomocy… Potrzebujemy pieniędzy na dalszą rehabilitację, leki, pionizator, sprzęty usprawniające Syna, ortezy, kołnierz ortopedyczny, na operację zwichniętego barku…”.
Kwota, jakiej potrzebuje teraz Szymek wynosi około 150 000 złotych. Już wiele razy Wy, ludzkie Anioły, pokazaliście, że jesteście w stanie zmienić życie naszych Podopiecznych… że jesteście w stanie pomóc potrzebującym. Szymon to niezwykły chłopiec, którego mamy możliwość obserwować od prawie roku… Widzimy Jego codzienną walkę, widzimy to, jak bardzo stara się wygrać z przeciwnościami losu… Wiemy, że Szymon ma szansę wygrać tą walkę. Wierzymy też, że z Waszą pomocą się to uda. „Dzięki Wam mógł On wrócić do domu oraz wyjechać na turnus do Pana Profesora Talara, gdzie miesięczny koszt to około 25 tysięcy. Chcemy tam wrócić, bo wiemy, że to wielka szansa! Widzimy ogromne postępy, a to najważniejsze… Nic więcej nie potrzeba nam, by wiedzieć, że Szymek może wygrać. Bez Waszej pomocy będzie to niemożliwe… za to dzięki Wam, możliwe jest wszystko!”
27,02 zł z 150 000,00 zł
Uzyskana z 3 darowizn
Średnia liczba zebranych kilogramów: 9,01 kg / zgłoszenie
Donata Woszek
7,11 zł
Agnieszka Spychała
11,66 zł
Trzymam kciuki, żeby sie udało!
Monika Bednarek
8,25 zł