Logo

Los odebrał Pawłowi tak wiele, w zamian dając udar. Teraz walczy o powrót do zdrowia!

Prowadzona przez Organizację:
Opolskie Stowarzyszenie Rehabilitacji
Data zakończenia:
05.11.2021
Opole

Ciężki niedokrwienny udar mózgu omal nie odebrał Pawłowi życia! Od tego momentu jest on całkowicie zdany na pomoc innych osób. Minęło kilka lat żmudnej, codziennej rehabilitacji i walki o każdy najmniejszy ruch, samodzielny oddech oraz przełykanie. Obecnie niezbędna jest rehabilitacja specjalistyczna. Niestety taka terapia wiąże się z kosztami przewyższającymi możliwości najbliższych. Możesz pomóc Pawłowi aby podtrzymać nadzieję na powrót do zdrowia!

01.04.2017 r. Paweł przeszedł ciężki niedokrwienny udar mózgu, po kilku godzinach nastąpił wylew. Diagnoza STAN WEGETATYWNY z porażeniem 4-ro kończynowym i afazją. Skutkiem tego jest całkowicie zdany na pomoc innych ludzi 24 godziny na dobę.

Pierwszą oznaką udaru była utrata w wzroku i ogromny ból głowy, opadnięcie kącików ust i utrata przytomności. Mimo, że syn szybko uzyskał pomoc medyczną: karetka pogotowia, transport Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym do szpitala na SOR, jego stan był bardzo ciężki. Na oddziale udarowym, już po ustabilizowaniu syna, usłyszeliśmy najstraszniejsze słowa: "ZOSTAŁY MU GODZINY ŻYCIA"!

Świat dla nas zatrzymał się w miejscu. Przez 2,5 miesiąca, kiedy Paweł przebywał na oddziale Intensywnej Opieki Medycznej, był to czas ciągłego balansowania pomiędzy życiem i śmiercią. Jeden dzień w miarę stabilny, następny diametralnie inny: temperatura, zapalenie dróg moczowych, zapalenie płuc z wyhodowaniem patogena włącznie...

27 listopada 2020 r minęły 3 lata od powrotu Pawła do domu po 70 dniach na OIT i blisko półrocznym pobycie w ZOL-u. Musieliśmy przeorganizować całe nasze życie - przygotować mieszkanie na przyjęcie syna z całą aparaturą, bo oddychał przez respirator, karmiony był dietą przemysłową przez PEGa. Ustawić w pokoju koncentrator, ssak, pompę, cewniki, Ambu, wszystkie środki do pielęgnacji, do zmiany opatrunków, środki do dezynfekcji, rękawiczki, wszystko musiało być w zasięgu ręki. Było bardzo ciężko.

W tym czasie Paweł poruszał tylko oczami. Nie było nawet ruchu głową. Ogólny paraliż. Nie działało nic, tylko czasami pojawiała się w oczach iskierka, która na moment ożywiała puste spojrzenie. Ten dzień, kiedy zauważyłam, że Paweł jednak reaguje, że słyszy nas, udało mi się uchwycić końcówkę uśmiechu. Wtedy zdecydowaliśmy, że zabieramy go do domu. Rozpoczęła się żmudna rehabilitacja - najpierw bierna. Trzeba było poruszyć każdy mięsień, każdy staw, który zastał się z braku odpowiedniej rehabilitacji przez 8,5 miesiąca.


36 miesięcy: dzień po dniu, tygodnie po tygodniu, miesiące po miesiącu, codzienna rehabilitacja w domu, przerywana tygodniowymi turnusami w Opolu w ośrodku Neurorehabilitacja. Tygodniowymi, bo na dłuższe nie możemy sobie pozwolić nie tylko finansowo, ale ze względu na moje zdrowie. Chciałabym móc powtarzać takie turnusy kilka razy w roku ale same koszty codziennej rehabilitacji w domu przekraczają nasze możliwości.

Niesamowite uczucie, kiedy Paweł pierwszy raz ćwiczył na Lunie EMG, trzeba podpowiedzieć jaki mięsie musi napiąć. Chcielibyśmy kontynuować taką rehabilitację  gdzie syn mógłby na nowo poznawać możliwości swojego ciała, ruchy rąk i nóg, które pomogą w wykonywaniu najprostszych czynności życiowych, takich jak toaleta czy ubieranie... Wiem, że to jeszcze odległa przyszłość ale nadzieja umiera ostatnia. My wciąż wierzymy że Paweł osiągnie zamierzony cel, że będzie kiedyś mógł w miarę samodzielnie funkcjonować.
Już teraz osiągnął tak wiele. Pojawiają się minimalne ruchy rąk, potrafi siedzieć z małą pomocą. Mimo ogromnego wysiłku, jaki Paweł wkłada w każdą godzinę rehabilitacji, zawsze jest pogodny i uśmiechnięty. Nigdy nie pokazał, że nie chce, że ma już dość.

Kilka lat codziennej rehabilitacji, codziennej walki o każdy najmniejszy nawet ruch, samodzielny oddech, samodzielne przełykanie, przynosi rezultaty. Obecnie bardzo potrzebna jest rehabilitacja neurologiczna i neurologopedyczna.Taka terapia w wielu przypadkach potrafi zdziałać cuda. Ja - jego mama - wierzę w cud, bo cudem jest że Paweł przeżył mimo, że lekarze dawali mu tylko godziny życia.

Niestety taka terapia wiąże się z kosztami przewyższającymi nasze możliwości. Dlatego zwracam się o uruchomienie zbiórki na ten właśnie cel. Choroba odebrała Pawłowi wszystko ale nie odebrała nadziei, że wychodząc z zamknięcia jakim jest jego ciało przez kilka lat ułoży sobie życie na nowo.

Już dziś z góry dziękuję w swoim i syna imieniu.