22 lipca pękł tętniak w mózgu Leszka i odmieniło to zupełnie życie naszej rodziny. Przebywał na oddziale intensywnej terapii, wprowadzony w farmakologiczną śpiączkę. Teraz samodzielnie pije, je, dba o swoją higienę. Naszym wyzwaniem jest wsparcie logopedyczne Leszka, aby mógł wypowiedzieć kilka słów do najbliższej rodziny; żony i dzieci.
Lechu pracował jako żołnierz zawodowy. Jest weteranem wielu misji pokojowych, a także cenionym instruktorem strzelania. Po kilku latach emerytury ponownie starał się wrócić do zawodowej służby, ponieważ ta nadawała jego życiu sens.
Najpiękniejszym i największym wyzwaniem w jego życiu okazało się bycie tatą. Dziewiętnaście lat temu zostaliśmy biologicznymi rodzicami Oskara, a siedem lat później zaadoptowaliśmy i bezwarunkowo pokochaliśmy chorego na FAS syna Wiktora. Leszek sprawdzał się w roli ojca, był przykładem dla naszych dzieci. To on organizował wspólne wycieczki rowerowe i górskie, razem z chłopcami wyruszał na biwaki do lasu, aby pokazywać im piękno natury. To on wspólnie z Wiktorem odrabiał lekcje i uczył syna pokonywać trudności w nauce. Każdego dnia otaczał ich troską, radą i bezpieczeństwem. Pokazywał przykładem, jak być dobrym człowiekiem i godnie żyć.
Mój mąż żył intensywnie, był zwolennikiem sportowego i aktywnego trybu życia, zachęcał nasze dzieci do wspólnych treningów karate. Lechu to także wierny przyjaciel, który umiał wesprzeć w trudnych chwilach, wielokrotnie udowadniał, że można na nim polegać.
Leszek jest już wybudzony, a od jakiegoś czasu stopniowo się rehabilituje. Ćwiczenia, które wykonuje dotyczą, nie tylko jego sprawności ruchowej, ale także logopedii. Od czasu pęknięcia tętniaka dużo się zmieniło. Zaczął poruszać się w miarę samodzielnie, sam jest też w stanie zadbać o swoją higienę. Je i pije, używając siły własnych mięśni. Jedyne co, to w dalszym ciągu walczymy o to, aby zaczął wypowiadać, chociaż pojedyncze słowa.
Wierzę, że wróci z Waszą pomocą!
WIERZĘ, że Leszek wróci do domu...