Rodzinę Karoliny dotknęła tragedia całkowitej utraty mienia w wyniku pożaru, którego powodem było samozapalenie się sadzy w kominie. W ciagu jednej chwili na oczach rodziny, która zdążyła uciec z płonącego budynku, spaliło się dosłownie wszystko... sprzęty codziennego użytku, meble, ciepłe ubrania, pościele, buty, książki, pamiątki rodzinne, zdjęcia i wszystko co stanowi dom… Z domu pozostały zgliszcza...
PORTAL ZBIÓRKI ONLINE: https://aplikacja.crm-ngo.pl/fundacjaskarbowosciim.janapawlaii-karolina-dlugozima
"Mój dom rodzinny od zawsze był dla mnie najważniejszym miejscem na ziemi. Spędziłam tam całe moje dzieciństwo, czasy liceum i choć na studia musiałam wyjechać do miasta oddalonego o ponad 100 km, z utęsknieniem czekałam na kilka wolnych dni, by tam wrócić i spędzić czas z rodziną. Po studiach postanowiłam znaleźć pracę na tyle blisko, abym mogła zawsze być obok. Wraz z mężem wynajmuję mieszkanie w Łomży i tutaj też pracuję. Od mojej rodzinnej miejscowości dzieli mnie 30 minut drogi. Co weekend wracałam do domu, bo tylko to miejsce mogłam nazywać „moim domem". Byłam tam również tego dnia..., kiedy w sobotni wieczór 23 listopada 2024 roku mój dom stanął w płomieniach. Siedziałam przy stole z moją mamą babcia i bratem wymieniając się historiami z minionego tygodnia, kiedy w okno zapukał mój mąż i tata, krzycząc byśmy czym prędzej uciekali, bo PALI SIĘ! Nie myśląc za wiele każdy z nas chwycił, co miał pod ręką i wybiegł ze strachem w oczach na zewnątrz. Opuściliśmy budynek zanim ogień rozprzestrzenił się do parteru. Wszystko działo się tak szybko, że wybiegliśmy w bieliźnie i szlafrokach nie myśląc nawet o tym, aby zabrać ubranie wierzchnie czy buty. Najważniejsze było, aby ratować życie najbliższych i własne. Ze łzami w oczach i zaciśniętym gardłem patrzyłam jak MÓJ ukochany DOM, bezpieczne miejsce, do którego zawsze mogłam wrócić znika błyskawicznie w płomieniach, a moja rodzina - rodzice, babcia i brat tracą dach nad głową. Nic jednak nie łamało tak serca, jak widok zrozpaczonych bliskich z niecierpliwością i bezradnością czekających na przyjazd straży pożarnej.
Nasz domek był niewielkim drewnianym budynkiem z przybudówką, który był ubezpieczony na niewielka kwotę. Dom po pożarze i pod wpływem zalania wodą, po blisko 4 godzinnej akcji ratowniczej, nie nadaje się do zamieszkania. Szkody są tak rozległe, że Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w protokole kontroli obiektu uznał, że konstrukcja budynku grozi zawaleniem i budynek należy rozebrać.
Jest nam teraz szczególnie ciężko, ponieważ moja rodzina nie ma możliwości, aby przebywać razem i wspierać się w tej trudnej chwili. Każdy z nas mieszka w innym miejscu, a bliscy nie mają warunków, by zapewnić schronienie czterem osobom pod jednym dachem. Mamy też świadomość, że schronienie, które zostało nam zaoferowane jest tymczasowe. Pragniemy, aby nasza rodzina stała się niezależna i samowystarczalna. Praktycznie zaczynamy wszystko od nowa.
Zapytacie pewnie, dlaczego nie możemy wynająć mieszkania. Niestety w naszej miejscowości nie ma takiej możliwości. Moi rodzice, Aneta i Krzsztof Pijanowscy od wielu lat prowadzą w miejscowosci Zabiele gospodarstwo rolno-hodowlane, z którego utrzymują rodzinę. Zawód rolnika wymaga stałej opieki nad zwierzętami, dlatego nawet tymczasowa przeprowadzka do innej miejscowości nie jest możliwa.
Po tragedii, która nas spotkała powoli dochodzimy do siebie. Jesteśmy głęboko wzruszeni każdą pomocą, którą otrzymujemy od sąsiadów, rodziny a nawet ludzi, którzy nas nie znają.
Niestety nasz dom trzeba będzie odbudować od zera, a to wyzwanie w chwili obecnej znacznie przekracza możliwości finansowe naszej rodziny. Jesteśmy zmuszeni w tej sytuacji do przyjmowania pomocy finansowej od ludzi dobrej woli i organizacji niosących pomoc. Moja rodzina straciła dosłownie wszystko. Dlatego ośmielamy się prosić o pomoc i wsparcie. Każda nawet najmniejsza pomoc ma dla nas duże znaczenie. Wierzymy głęboko, że uda nam się podnieść po tej tragedii. Nie tracimy nadziei i zaczynamy wszystko od nowa. Towarzyszy nam głęboka trauma i ból z powodu utraty wszystkiego, ale najważniejsze, że nikomu z naszej rodziny nic się nie stało… Z góry dziękujemy za wrażliwość i wsparcie naszej rodziny w tak trudnym dla nas czasie. Dziękujemy za wszystko…" Karolina
„Nie zmienimy całego świata, ale możemy zmienić na lepsze świat rodziny Karoliny dotknięejy tragedią pożaru.
"Pomaganie to przywilej, a jeśli KTOŚ prosi nas o pomoc, to znaczy, że jesteśmy jeszcze COŚ warci..."
Dołącz do nas!
Nie pozostawiaj w osamotnieniu Rodziny, która znalazła się w tak trudnej sytuacji…
Nawet niewielka darowizna ma wielką MOC, gdy jest nas wielu…, "podaj dalej", opowiedz tę historię innym…
Dziękujemy, że jesteście, teraz to Wy jesteście siłą i nadzieją tej RODZINY!
„Moje 10 zł. nic nie znaczy…pomyślało MILION osób…”
Zespół FSJP2